niedziela, 6 listopada 2011

Zegar ze starego blatu...

Witajcie:)
Wreszcie skończyłam swój zegar:)))))


Wiele czasu chodził za mną taki olbrzym,ale ceny i dostępność były daleko poza moimi możliwościami.Pojechałam więc któregoś pięknego dnia na działkę po fotel(pojawi się niebawem również) i znalazłam materiał odpowiedni na tarczę.Co nim było?...aaaa....blat ze starego stołu,zapomnianego ,wywiezionego tam całe wieki temu.


Tak na oko wydawał się dobrym materiałem,w dodatku pięknie nadgryzionym zębem przez czas.Po czyszczeniu,malowaniu i przecieraniu przyszłą kolej na cyferblat.W necie są tysiące wzorów,jednak ten  szczególnie wpadł mi w oko i padł ,tym samym, ofiarą mojego kopiowania.Trochę gimnastyki było,ale co tam,jakoś poszło:)
Gdy już uporałam się z tarczą ,przyszła kolej na wskazówki......zrobiłam je z kawałka dykty...


W zamierzeniu miały być bardziej ażurowe,ale jak zaczęłam wycinać dyktę to doszłam do wniosku,że będa za delikatne i płyta mogłaby popękać.Zostały więc takie...Po doczepieniu jeszcze kilku metalowych pierdółek...


....zegar postanowiłam powiesić,tylko nie wiedziałam za bardzo na czym...ale,po oględzinach wszystkich klamotów przywiezionych z giełdy staroci znalazłam kozła ofiarnego w postaci świecznika...


Takim sposobem mam wreszcie i ja swój wymarzony zegareczek,który czeka jeszcze na mocny mechanizm,ale jak się nawet nie doczeka to i tak mi się podoba:)) Czy wisi,czy stoi...




Dziękuję za odwiedziny,pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie do mojego świata:)))) Będzie mi bardzo miło Drogi Gościu,jeżeli pozostawisz po Swojej wizycie ślad w postaci komentarza do posta.Tylko w ten sposób będę miała okazję poznać Ciebie bliżej,buźka:)



piątek, 4 listopada 2011

Okna otulone na jesień...

Hej Kochani:)
Długo nic nie dodawałam,ale to wszystko przez to,że zajęłam się pracą na całego...zostało mi dwa tygodnie do powrotu Janioła do domu.Więc na biegu kończę wszystko to co zaczęłam,a wierzcie mi jest tego mnóstwo.Janioł przywykł już do widoku wiecznie rozbabranych farb,pędzli,papierów ściernych,stosu materiałów różnej maści,narzędzi itp.Ale jako przykładna żona staram się choć w niewielkim stopniu ograniczyć mu szok po wejściu do domu po dość długiej nieobecności:)
Na dzień dzisiejszy skończyłam więc ubranie dla okien...W tym celu oskubałam ze trzy ciuchlandy z poszew,prześcieradeł i innych skrawków.Potem trochę prucia,pranie,prasowanie,krojenie,mierzenie i szycie i są...


Jak pewnie zauważycie rolety i zasłony wiszą na rurkach od CO,ale już tłumaczę dlaczego.Właściciel mieszkania podczas remontu wyrzucił stare karnisze,pozwolił na przymocowanie nowych,ale stwierdziłam,że kupowanie karniszy na okres naszego wynajmu mija się z celem.Dałam sobie radę i tym sposobem zaoszczędziłam parę złotych.


W następnym poście pokażę Wam jak wymodziłam następną rzecz przy użyciu ,,resztek'' z otoczenia:)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję za wizyty i komentarze pod postami,z wielką przyjemnością Was czytam i goszczę:))))Buźka



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...