środa, 7 listopada 2012

Przemian ciąg dalszy...czerń górą

                                                                 Witajcie Kochani :))

Jak widać za oknami -zimę przegoniłam skutecznie,przynajmniej w Lublinie i od razu mi lżej:))
Nie to,żebym jej nie lubiła tylko strasznie drażnią mnie te krótkie dni...nie dość,że  doba jest dla mnie ciągle za krótka,to jeszcze się zwija jak rulonik na kilka miesięcy.Ale na władzę nic nie poradzę...siła wyższa:)
Może właśnie przez ten nastrój za oknem naleciało mnie na kolejne zmiany w mieszkaniu...miałam już nic nie robić,ale nie da rady,owsiki latają w tyłku w te i z powrotem nie dając mi usiedzieć pięciu minut i odpocząć od ciągłej pracy.Tym razem dały do pieca,ale chyba właśnie trochę je podtrułam miską spalonego na węgiel pop cornu,więc może dadzą sobie na wstrzymanie :))


Jak już chyba powszechnie wiadomo w moim domku mało rzeczy pozostaje w takim stanie,w jakim zostało zakupione.Do tej pory ostały się chyba  dwie rzeczy: telewizor( no z tym to już ni cholery nic się nie da zrobić ) i lustro,kupione kiedyś w JYSK. Do tej pory trzymało się dzielnie znosząc wszystkie moje zmiany wystrojów wnętrza,ale w końcu po kilku latach upomniało się o metamorfozę. A,że naszło mnie ostatnio na czerń,więc takim się stało...Czarnym łabędziem...
Naleciało mnie  na zastosowanie szprosów,więc i to zamontowałam. Kilkoro z Was ,po edycji Mojego Mieszkania,pytało się mnie skąd wzięłam ozdobne listwy do przeróbki komody.Odpowiadam,że kupiłam kiedyś takie paskudne,plastikowe listwy na giełdzie. Ło takie...paskudniaste:


Po docięciu na miarę i pomalowaniu jakoś tam wyglądają,ale chyba o komodzie opowiem innym razem.W każdym razie użyłam ich teraz ponownie do lustra.




Potrzebowałam też jakiegoś łącznika na środek i tu się musiałam mocno podrapać w łepetynę,bo nie miałam za grosz pomysłu.Zdecydowałam się na użycie metalowego paska do ubrań,a z zasadzie jego elementów.
                                                                            O tych:



I potem już poszło raz dwa,przyklejanie,malowanie,przecieranie i fru-sru wyszło tak:


Jak dla mnie za bardzo było błyszczące,za nowe...musiałam je czymś,,przykurzyć''.Do głowy przyszedł mi popiół.Pomyślałam o kadzidłach,ale jak na złość mój ,,kadzidełkowy maniak'' czyli Mati zużył sobie wszystkie do zaduszenia wątpliwych w treści zapachów w swoim nastolatkowym królestwie a w sklepach osiedlowych w poniedziałkowy ranek o zakupie można tylko pomarzyć :(
 I co? I dupa,jak to zwykł mówić Janioł...Ale,że ostatnie słowo zawsze należy do mnie to i tym razem postawiłam na swoim. Wykorzystałam popiół ze szczap z kominka,które to niegdyś przywlekłam z ogniska w lesie :)
Popiół jest? Jest!
Efekt przykurzenia jest? A jakże!


Po nałożeniu popiołku na mokrą powierzchnię i przetarciu lustro postarzyło się o kilkanaście lat:)) No i w sumie jestem w pełni zadowolona z tej zmiany,bo lustro nabrało fajnego charakteru.
     Żeby nie było,że tylko jemu się dostało to przedstawię Wam jeszcze Panią Elegantkę.
Pani Elegantka była kolejnym ,fartownym zakupem na giełdzie staroci jakiś czas temu.Stała sobie taka bidulka na komodzie i czekała na swoją kolej,a że jej towarzysz  zyskał nowy image to i jej nie wypadało wyglądać jak kopciuch.Tak więc zabrałam się za odnawianie .Kupując ją byłam pewna,że jest zrobiona z gipsu,ale po zdarciu powłoki farby okazało się,że pod spodem jest wspaniały kawał drewna! Przetarłam go odrobinę woskiem wybielającym i noga gotowa.Pozostała kwestia abażuru...tu wykorzystałam lnianą bluzkę kupioną w ciuchlandzie.


Chciałam,żeby był inny niż te,które dotychczas widziałam,stąd nietypowe wykończenie...Mój Janioł był zachwycony efektem,a ja jeszcze bardziej,bo On był zadowolony :))
                                                         No i tak wyszła ta moja Elegantka :


Kolejną przemianę przeszły dwie ceramiczne amfory,które kupiłam kiedyś w hurtowni za śmieszne pieniądze.Chyba ich ówczesny kolor spowodował brak chętnych do zakupu.Ja tam już przy zakupie widziałam je w innych wdziankach.


Najpierw miałam je pomalować na błękit pasujący do letniego wystroju,ale plany się zmieniły ,no i dostały nowe,a'la kamienne ubranka :)


I w zasadzie cały kącik zyskał nowy wygląd,pozostała kwestia zasłonięcia wystającego kabla obok lustra.Upierdzieliłam sobie w główce,że zasłonię go pióropuszem ozdobnej trawy w jasnym kolorze,ale chyba cud musiałby się zdarzyć gdybym znalazła coś takiego w Lublinie.Objeździłam wszystkie hurtownie i ni huhu...nie ma nigdzie.Wymarzonej trawki więc nie będzie,chyba że zakorbię ją w Holandii z trawnika hihihi. Na dzień dzisiejszy kabelek schował się za głowami równie pięknych hortensji.











                                                    Nawet nasz Dyziek załapał się na sesję :))





A tak wygląda to w godzinach relaksu,wieczorami......











W tym miejscu spełniam jeszcze prośbę Ewy,która chciała zobaczyć moje zasłony w całości,wydaje mi się,że już je pokazywałam,ale proszę bardzo...tak to wygląda.



Widać tylko jedną stronę,bo zdjęcia całego okna nie zdążyłam już pstryknąć.W razie czego odsyłam do posta Okna otulone na jesień,,,

                                    Mam nadzieję,że dotrwaliście do końca tego długiego posta :))
Buziam,ściskam i żegnam do następnego pisania,za wszystkie komentarze dziękuję baaaardzo serdecznie!!!
                                                                    ...Monika :))))
                                                                      Cmoook!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...