Postanowiłam dziś odpocząć trochę od pracy i wypocząć przed pójściem do następnej.A,że wypoczynek w moim przypadku zawsze kończy się na tworzeniu czegoś ,więc wzięłam się za kończenie krzeseł do kuchni.Krzesła z drewna w kolorze brązowym zakupiłam dawno,dawno temu na giełdzie staroci (nic nowego) i musiałam je dostosować do warunków panujących w tym mieszkaniu.Z czyszczeniem poszło szybciutko,lakier słabo się już trzymał,więc kilka pociągnięć ostrzem noża i było po zawodach.Potem użyłam niezawodnej akrylowej farby do drewna mocno rozcieńczonej i wtarłam w drewno kilkoma cienkimi warstwami.
Obicie siedzeń też nie przysporzyło wielkich trudności i w końcu krzesła stały się jasne z szarymi siedzeniami.Ale....przy mojej familii,a zwłaszcza jej młodszej części ,siedzenia brudziły się z prędkością światła.
Nie było rady,trzeba było uszyć poduchy.Poszperałam w zwałach materii bezczelnie panoszących się w mojej przestrzeni i wyciągnęłam cudnisty,prążkowany materiał.
Pierwszy raz szyłam poduchy na krzesła ale jakoś ,,poszło''...następnym razem będzie lepiej:))
Do ozdoby krzeseł wykorzystałam moje ulubione ozdobne dekory,których tym razem nie wykonałam samodzielnie tylko poszłam na łatwiznę:)) Podczas zakupów zniczy natknęłam się na fajnie wykonany lampion,który po bokach miał 4 takie ozdobniki...
Małe malowanko,przecieranko i przyklejanko i dekorki dopasowały się do krzeseł ...
A jeszcze przed krzesłami przytargałam do domu stary,gruby blat ...nie zgadniecie skąd:))) Z giełdy,oczywiście...Blat był pokryty grubą na kilka milimetrów farbą olejną i tu już samo ostrze noża nie pomogło,niestety.Szorowanie tego badziewia zajęło mi trochę czasu,ale w końcu nadszedł finał i wyłoniło się czyste drewno.
Blat malowałam identycznie jak blat z rusztowania,mieszanką przeróżnych farb,pigmentów i bejc a potem woskiem wybielającym.Przyszła kolej na nogi i tu znów problem...w sklepie drogie jak diabli,na giełdzie ciężko dwie identycznie dostać.Kiedy już myślałam,że mnie coś trafi wpadłam na stoisko w narzędziami i rozwiązanie przyszło samo. Może dziwne,może śmieszne,ale skuteczne,tanie i w pełni mi pasujące:) Kupiłam dwa .....trzonki do siekiery hahaha.
Trzonki docięłam jakoś na pożądaną wysokość i przykręciłam do blatu śrubami.Zostało tylko zaślepić czymś śruby na blacie.Użyłam żeliwnych elementów połączonych klejem.
No i w końcu po prawie roku mam już wszystko na miejscu:))
Trafiłam też na giełdzie metalową lampę z kryształkami,Właściwie to był tylko sam stelaż do lampy,kabel i oprawkę musiałam dołączyć sama.Bardzo mi się podobała,więc zawisła na pograniczu kuchni i salonu.
A w tle mój ulubiony kwietnik z metalu i ,cudem jakimś rosnące, kwiatki w donicach z wojskowych emaliowanych kubełków.
No i przyszła pora na mnie,trzeba się szykować do pracy,echhhhhh...buziaki i do zobaczenia niebawem:))))
ślicznie wszystko wyszło, z trzonkami zamiast nóg - świetny pomysł
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię Czarodziejko ... życzę sobie aby Twoich postów było więcej ... dużo więcej !!!
OdpowiedzUsuńChcę się napawać widokiem Twoich dzieł i zazdrościć umiejętności czarowania !!!
Uwielbiam tu do Ciebie zaglądać, jest miło, ciepło i przytulnie. A do tego przedmioty, które wykonujesz są wyjątkowe i z duszą. Śliczne:)
OdpowiedzUsuńJeju jakie to wszystko piękne!!!! pomysłowa z Ciebie kobietka, fiu fiu:)a ja podobnie jak Ty kiedys od zniczy wziełam dekorek- wcale nikt o tym nie wie, a wyglada swietnie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ciebie Moniczko i Twoje pomysły, i Twoje mieszkanko....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńcześć:) zawsze jak do Ciebie zaglądam to aż mi dech zapiera:) cieszę się, że masz czas, żeby pokazywać swoje prace...bardzo chętnie je oglądam:) zauważyłam, że cała oprawa okna jest niesamowita, od zasłon zaczynając, po piękną starą wagę:) krzesełka i poduszki są rewelacyjne a żyrandol świetny. Sama zastanawiam się nad podobnym do siebie do kuchni, bo jak na razie jest sama żarówka:) Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga, niedawno "tworzę" w blogowym świecie kawałek mojej przestrzeni:) Pozdrawiam serdecznie i gratuluję zarówno pomysłowości jak zdolności:) Ala
OdpowiedzUsuńhttp://alicelovesbrocante.blogspot.com/
Bardzo,bardzo Wam dziękuję...jesteście kochane:))
OdpowiedzUsuńAle cudnie tutaj u Ciebie:) trafiłam zupełnym przypadkiem i zostaję na dłużej:)
OdpowiedzUsuńpiękne te ubranka na krzesełka uszyłaś:)
pozdrawiam cieplutko
wpadłam i przepadłam:) przypadkiem trafiłam na Twojego bloga, ale czuję, że zostanę na dłużej. Piękne rzeczy tworzysz! Lecę poczytać poprzednie posty i poinspirować sie:)
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Pięknie odnowiłaś krzesła i ozdobiłaś je poduchami.Praktyczne może być też ładne!Masz tyle fajnych pomysłów,że trudno za Tobą nadążyć.Kocham takie lampy,są prześliczne.Będę zaglądać często do Ciebie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj szalona...stęskniona wpadłam obaczyć co tworzysz... ....a Ty mi tu z siekiro* w baletkach:))))) buźka Anula:))))
OdpowiedzUsuń***siekiero***
OdpowiedzUsuńwitaj. Zastanawiałam się pod którym postem napisać do Ciebie, że ze szczególną dokładnością i powoli obejrzałam i przeczytałam o Twoim mieszkaniu i pasji dekorowania o tworzenia klimaty w domu, w "Moim mieszkaniu" :) Nawet nie wiedziałam, że to o Tobie i Twoim mieszkaniu w gazetce jest napisane. Dopiero zerknęłam sobie na adres bloga i myślę sobie, że skądś ten adres bloga znam. No i znam :) Gratuluję Ci publikacji w miesięczniku :)
OdpowiedzUsuńMoniko robisz tak piekne rzeczy że aż dech zapiera!!!Lampa super!!
OdpowiedzUsuń